sobota, 8 września 2012

normalnie

czytam posty na starym blogu, próbuję uczyć się na wtorkowy egzamin, słucham Dire Straits i czuję się normalnie. Poza tym, przebywam w szpitalu na oddziale leczenia zaburzeń osobowości - jednak się zdecydowałam.

funkcjonuję tu w sposób raczej wycofany. Może powinnam użyć słowa "funkcjonowalam", jako że parę nowych osób z narcyzką:) na czele, sprawiło, że nie uciekam od ludzi, ale staram się z nimi być. Nie jestem pewna, czy chcę się dalej leczyć, a na pewno, czy chcę się dalej leczyć tu.

Nie mogę zasnąć, ponieważ w ramach hołdu tutejszym zasadom uraczyłam się dzisiaj trzyfa, dochodzi czwarta. Przynajmniej przestało być lękowo, zapanował relatywny spokój.

Chyba chciałam napisać więcej, nie potrafię i jakoś mnie to nie dziwi.

P. jest prawie codziennie u mnie. Marcin, wjebany w narkotyki tak, że bardziej się chyba nie da, przyjeżdża czasem w stanie hipomanii, w której obecnie się znajduje. Gdybym nie doświadczała w tej chwili dziwnej przesyconej obojętnością pustki, to może nawet napisałabym jak się z tym czuję :D
no, ale niestety...

pozdrawiam ;*